Wypalenie zawodowe nie krzyczy. Ono szepcze – aż przestaniesz je słyszeć.
- Piotr Półrolnik
- 2 cze
- 2 minut(y) czytania
Mój Klient był dobrze funkcjonującym menadżerem średniego szczebla. Był – bo dziś właściwie go nie ma.
To nie był klasyczny przypadek wypalenia, który da się zauważyć od razu. Nie było spektakularnych błędów, dramatycznych kłótni ani ostrych sygnałów z otoczenia. Wszystko na zewnątrz wyglądało dobrze.
Ale to właśnie w tym tkwi pułapka.

To się nie dzieje z dnia na dzień.
Wypalenie zawodowe rzadko przychodzi nagle. Częściej wchodzi po cichu. Na palcach. Zaczyna się niewinnie:
Trochę gorzej śpisz – no trudno, zdarza się.
Spadasz z energią – kawa pomoże.
Małe porażki w pracy – przecież nikt nie jest idealny.
Ból głowy, lekki stan podgorączkowy – pewnie przeziębienie.
I tak mija tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem.
Aż w końcu przychodzi dzień, w którym nie masz już siły wstać. Dosłownie i emocjonalnie.
"Nowa w zespole jest lepsza ode mnie. Pewnie mnie wygryzie..."
Wiesz, co jest najtrudniejsze? Nie to, że przestajesz dowozić. Tylko to, że przestajesz wierzyć, że to, co masz, osiągnąłeś sam. Zaczynasz przypisywać sukces przypadkowi. Każdy błąd traktujesz jak dowód na swoją niekompetencję. Z każdym dniem coraz bardziej boisz się, że ktoś Cię zastąpi.
To nie jest brak ambicji. To lęk przed byciem niewystarczającym.
Konsekwencje?
U mojego Klienta wyglądało to tak:
niewyrobione plany,
niższe wynagrodzenie,
utrata pracy,
pogorszenie relacji z partnerką,
i brak energii, by wrócić do gry.
Dziś szuka nowego zajęcia. Ale nie takiego, które go cieszy. Takiego, które po prostu da mu przetrwać.
Tego można było uniknąć.
Naprawdę.Tylko trzeba było wcześniej zauważyć, że „jakoś to będzie” nie działa.
Organizm wysyła sygnały. Psychika również.Sęk w tym, że większość z nas je ignoruje. Bo przecież trzeba być twardym. Trzeba dowozić.
Nie trzeba.
Można być ambitnym i jednocześnie uważnym na siebie.
Można być odpowiedzialnym – i jednocześnie zadbać o własną odporność psychiczną.
Można rozmawiać o tym, co trudne – zanim stanie się zbyt trudne.
Komentarze